Dziś rozpoczynam cykl recenzji gier planszowych dla dzieci w ramach projektu „Gryf Gra”.
Jestem mamą oraz pasjonatką gier planszowych, dlatego odkąd synek skończył 2 lata starałam się zarazić go sympatią do grania. W moich recenzjach będę chciała przybliżyć Wam jak najwięcej świetnych gier dla dzieci, bo czas spędzony z dzieckiem to czas cenny a ciekawie spędzony – bezcenny.
Grą, jaka przykuła uwagę mojego dziecka na dłużej, a na mnie wywarła naprawdę świetne wrażenie, jest „Wyspa smoków” wydawnictwa Granna. Autorem tej pozycji jest Claude Weber. I właśnie o niej Wam dziś trochę opowiem.
Zawartość pudełka
W pudełku wielkości standardowej dla gier planszowych znajdziemy:
- dwustronną instrukcję,
- planszę do gry,
- 4 drewniane pionki graczy,
- 4 znaczniki postaci,
- 5 żetonów smoków,
- 9 żetonów zamku,
- drewnianą kostkę (na czterech ściankach widzimy kropki 1-4, na pozostałych dwóch wizerunek smoka i uśmiechnięte słoneczko).
Wykonanie elementów jest solidne i ładne, kolory są żywe, a sympatyczna grafika autorstwa Gediminasa Akelaitisa przyciągają uwagę dziecka od samego początku.
Fabuła gry
Co się dzieje na Wyspie smoków? Jak sam tytuł gry nam wskazuje, przenosimy na wyspę, na której grasuje 5 Smoków. Zamieszkują one Smocze Urwisko, spoglądają na całą krainę i wypatrują zdobyczy.
My, jako gracze wcielamy się w śmiałków, którzy przybyli na Wyspę i dowiedzieli się, że Zamek, który ochraniał mieszkańców przed smokami został zburzony. Naszym zadaniem jest jego odbudowa. Problem polega na tym, iż ruiny zamku zostały porozrzucane po całej krainie, my musimy je pozbierać a zarazem nie dać się złapać poczwarom.
Przebieg gry
Grę rozpoczyna najmłodszy z graczy, rzucamy kostką i przesuwamy się o tyle pól do przodu ile wypadnie oczek (1-4). Jeśli wejdziemy na pole z fragmentem zamku, podnosimy go i trzymamy u siebie, aż nie dotrzemy na miejsce odbudowy. Niestety na kostce może ukazać się Smok. Wtedy gracz zamiast poruszać swoim pionkiem, wybiera jednego ze smoków i przesuwa go o jedno pole w dół skały. Smoki poruszają się w kierunku odwrotnym do wskazówek zegara i mogą przechodzić tylko po pomarańczowych polach. Jeśli pierwszy ze stworów dotrze na ostatnie pole z tego koloru i znów wypadnie smok na kostce, wtedy dopiero schodzi kolejny z nich. Kiedy na kostce zobaczymy uśmiechnięte Słoneczko, możemy sobie wybrać o ile pól chcemy się przesunąć w przedziale 1-5. Jest też druga opcja, jeśli któryś z graczy wejdzie na pomarańczowe pole ze smokiem od razu musi uciekać do Zaczarowanego Lasu. Aby z niego wyjść na bezpieczne zielone pole musi wyrzucić właśnie Słoneczko. Tutaj pojawia się prawdziwa kooperacja, możemy pomóc graczom wyjść z Lasu oddając im wyrzucony na kostce symbol Słoneczka. Szczególnie jest to ważne, kiedy zbliżamy się do końca gry, a jeden z nas ma ważny fragment zamku.
Koniec gry może przynieść nam zwycięstwo lub porażkę. Wygrywamy, jeśli doniesiemy wszystkie elementy zamku na jego miejsce i zostanie on odbudowany. Przegrana czeka nas, kiedy ostatni piąty smok dotrze na ostatnie wolne pomarańczowe pole. Nie mamy już jak przejść rzucając kostką, a i Słoneczko nie może nam pomóc.
Wrażenia
Jestem pozytywnie zaskoczona tym tytułem. Gra typowo kooperacyjna, świetna do spędzania czasu z rodziną. Łączymy siły i pomagamy sobie, aby osiągnąć cel. Dążymy do odbudowania zamku, a kryje się pod tym układanie puzzli (wielki plus, mamy tu ćwiczenie spostrzegawczości, zapamiętywania i precyzji ruchów a do tego fajny dodatek do samej gry). Dziecko ma poczucie sprawczości, ponieważ donosi fragmenty budowli i przyczynia się do jej ukończenia. Głównym trzonem gry jest klasyczna gra planszowa, czyli rzucanie kostką i przechodzenie na kolejne pola planszy. Pojawia się tutaj pewna doza losowości, co jest częstą cechą gier dla dzieci. Plusem edukacyjnym jest uczenie się liczenia ilości oczek na kostce i pól, jakie należy przejść. Tym samym wprowadzamy młodego gracza w znany nam już doskonale typ gier i mechanikę. Dwie dodatkowe akcje Smok i Słoneczko wprowadzają element zagrożenia bądź wydostania się z pułapki, co dodaje wiele ciekawych zwrotów akcji, a cała gra staje się naprawdę ciekawa. Ponadto, funkcja Słoneczka sprawia, że możemy poruszać się o tyle oczek ile jest nam potrzebne w danej chwili – na przykład, aby zebrać kolejny fragment zamku i nie wykonywać kolejnego okrążenia. Eliminuje to częściowo wspomnianą losowość. Fabuła „Wyspy smoków” jak przystało na sam tytuł wciąga nas w klimat przygody. Jesteśmy my, odważni bohaterowie, którzy przybyli uratować krainę i odbudować Zamek, aby mieszkańcy mogli się w nim chronić przed smokami. Mamy Smocze Urwisko, nad którym mieszkają niebezpieczne stwory. Jest średniowieczny Zamek oraz Zaczarowany Las, z którego czasem naprawdę trudno wyjść. 😉 Przy Lesie chwilkę się zatrzymam, bo tu nasuwa mi się pewien minus. Dziecko, którego pionek „utknie” w lesie i nie może wyrzucić Słoneczka, a pozostałym graczom też szybko się to nie udaje, może się niecierpliwić lub trochę nudzić. Musimy w tym czasie naprawdę szybko przerzucać kostkę. Rozgrywka pełna emocji przebiega sprawnie i szybko w każdym wariancie osobowym. Wszystko dzieje się dynamicznie, więc żaden z graczy nie czeka długo na swoją kolej.
Gra po kilku rozgrywkach nie nudzi się, dzieci chcą do niej wracać a wygrana przynosi super satysfakcję. Ta pozycja wg napisu na pudełku przeznaczona dla dzieci od 5 lat, choć niespełna czterolatek już świetnie sobie w niej radzi. Rozgrywka trwa ok. 30 min, a może w nią zagrać od 2 do 4 superbohaterów.
Polecam i zachęcam do gry w „Wyspę Smoków”!
Ania