Tym razem wybierzemy się na turniej. Zostaliśmy wybrani jako przedstawiciele królestwa i będziemy tam walczyć o władanie nad piekną, bajkową krainą Pomme. Młodszą siostrę gry Scythe — My Little Scythe — zaprojektowaną również przez Hobyego Chou’a wydało wydawnictwo Phalanx. Autorem wspaniałych grafik jest Katie Khau, natomiast urocze figurki zaprojektował Marchen Atelier.
Co jest w pudełku?
Jak grać?
Planszę rozkładamy, a na niej karty wzmocnień, czarów i zadań. Każdy z graczy kładzie swoje znaczniki na początkowej wartości „3” torów przyjaźni i ciast. Ponad to, gracze umieszczają swoje bazy i postaci, którymi będą poruszać się po sześciokątnym królestwie Pomme. Z użyciem „Żetonu Początkowego Ustawienia” należy określić pozycję i wprowadzić początkowe zasoby na mapie.
Gracze dobywają przynależne im panele, na których kładą 4 żetony trofeów w swoim kolorze. Każdy z nich powinien wylosować jedną kartę charakteru, która subtelnie zmieni jeden z warunków zdobycia trofeum; wziąć pionek akcji i jedną kartę czarów.
Tematem gry jest turniej zbiorów, a pary postaci kontrolowane przez graczy są jego uczestnikami. Stawką jest objęcie władzy nad całym królestwem. Warunkiem wygranej jest zdobycie przed innymi 4 trofeów.
Trofea można zdobyć w ośmiu kategoriach:
- Osiągnięcie 8 punktów przyjaźni,
- 8 upieczonych ciast na stanie,
- Rozwiązanie 2 zadań,
- Posiadanie 2 kart wzmocnień,
- Posiadanie 3 kart czarów,
- Zwycięstwo w bitwie na ciasta,
- Dostarczenie 4 jabłek do zamku Everfree,
- Dostarczenie 4 kryształów do zamku Everfree.
W każdej kategorii trofeum można zdobyć tylko raz. W trakcie pojedynczej tury, możemy zdobyć tylko jedno trofeum. Nie możemy zdobywać trofeów, gdy na torze przyjaźni mamy wartość poniżej trzech.
Gra rozgrywa się w turach, podczas każdej z których gracz wykonuje jedną akcję. Może wykonać akcję z kategorii: ruch, poszukiwanie albo tworzenie. Po wybraniu ustawia swój pionek akcji na odpowiadającym jej polu. Nie można wykonać takiej samej akcji dwie tury pod rząd.
Ruch
Ruch polega na przesunięciu postaci (niezależnie od siebie) na sąsiednie pole. Gdy nie decydujemy się na zabranie ze sobą zasobów (jabłek lub klejnotów magii), możemy przesunąć się o 2 pola. Przemierzenie pieszo całej planszy jest nie lada wyzwaniem. Na szczęście z pomocą przychodzą portale. Przeniesienie się z jednego portalu do drugiego kosztuje jeden punkt ruchu (jakby portale sąsiadowały ze sobą). Zamek Everfree również jest portalem.
Gdy ruszymy się na pole, na którym stoi postać przeciwnika, wszczynamy bitwę na ciasta. Obaj uczestnicy biorą do ręki po jednym panelu bitwy na ciasta i w tajemnicy zaznaczają, iloma ciastami chcą cisnąć w oponenta. Odkładając zakryty panel mogą dorzucić jedną kartę czarów, która podbije zaznaczoną liczbę. Przegrany jest teleportowany do bazy, a wygrany zostaje na polu. Atakujący traci punkt przyjaźni.
W ramach ruchu możemy dostarczyć dokładnie 4 jabłka albo 4 kryształy magii do zamku Everfree. Otrzymamy za to trofeum, o ile wcześniej tego nie zrobiliśmy. Po dostarczeniu, jesteśmy automatycznie teleportowani do bazy.
Jeśli staniemy na polu, na którym znajduje się żeton zadania, dobieramy kartę zadania i je realizujemy.
Poszukiwanie
Gracz rzuca kośćmi, żeby odkryć nowe zasoby i zadania. Kolor kości odpowiada rodzajowi zasobu, a kolor symbolu, który jest widoczny na wyrzuconej ściance, kolorowi pola, na którym należy zasób/zadanie położyć.
Gdy kładziemy zasób na polu kontrolowanym przez przeciwnika, dostajemy jeden punkt przyjaźni. Żeton zadania jesteśmy zmuszeni położyć na niezajętym polu.
Tworzenie
Korzystając z zasobów znajdujących się na polach kontrolowanychh przez swoje postaci, możemy w ramach akcji: upiec dwa ciasta z jabłek, wyczarować czar 🙂 z kryształów magii albo za jabłko i kryształ zakupić wzmocnienie.
Wzmocnienie podmieniają nam na panelu gracza całą sekcję akcji z kategorii ruchu albo tworzenia. Daną sekcję możemy wzmocnić tylko raz.
Koniec gry
Gdy któryś z graczy zdobędzie 4. trofeum, rozpoczyna się Wielki Finał. Każdy z pozostałych graczy rozgrywa jeszcze jedną, ostatnią turę, podzczas której limi jednego trofeum nie obowiązuje. Jeżeli więcej graczy zdobyło czwarte trofeum, remisy rozstrzyga się przez punkty przyjaźni, a dalej przez ilość kontrolowanych na planszy zasobów.
Wrażenia
My Little Scythe jest uproszczoną odmianą gry Scythe, przeniesioną w realia bajkowej krainy Pomme. Współpraca autora z córką jest odczuwalna i nadaje grze przyjazny charakter. Para postaci pod kontrolą gracza jest rodzeństwem, które bierze udział w turnieju, który ma wyłonić przyszłych władców krainy. Wątek fabularny jest podtrzymany przez komponenty gry, które ułatwiają graczom wczucie się w klimat.
Do poruszania się po planszy, gracze otrzymują po dwie figurki zwierzątek z podstawkami w ich kolorze. Są one bardzo szczegółowo wykonane, a postaci mają przyjazny, bajkowy charakter. Dodatkowo, do gry otrzymujemy arkusz, w którym możemy znaleźć imiona i krótką historię poszczególnych postaci. Znajdują się tam również kolorowe ilustracje przedstawiające je, dając inspirację do ich pomalowania figurek.
Ilustracje na planszy są świetne i bardzo kojarzą się z obrazkami w książkach dla dzieci. Po poznaniu zasad, ikonografia jest wystarczająca, żeby było wiadomo, co można/trzeba zrobić.
Plansza jest duża i solidna, wykonana z grubego kartonu. „Panele” do bitw na ciasta składają się z obrotowej części i podstawki ze wskaźnikiem — przypominają te z pierwowzoru. Znaczniki jabłek i klejnotów, wykonane z plastiku, są bardzo dobrej jakości. Przyjemnym zabiegiem jest wykonanie kart ulepszeń z kartonu, przez co nie uciekają z miejsca po położeniu na planszetce gracza. W pudełku znajdziemy insert w postaci 2 tacek, który pozwala utrzymać porządek w pudełku.
Ogólne wrażenie z wykonania gry daje uczucie, że gra jest warta swojej ceny.
Grać można w pojedynkę przeciwko Autokucykowi, którego poczynania determinowane są przez dedykowany stos kart. Można go również dołączyć jako dodatkowego gracza do gry w więcej osób. W zależności od wybranego poziomu trudności, Autokucyk ma nieco zmienione warunki otrzymania trofeum.
Już od dwojga graczy gra się bardzo przyjemnie. Najlepiej jednak zebrać trochę większą drużynę, bo wtedy dzieje się nieco więcej na planszy. Jej rozmiar jest taki sam, niezależni od ilości uczestników rozgrywki. W dodatku, wrażenie uczestniczenia w turnieju jest silniejszy, przy większej ilości graczy. Rośnie też prawdopodobieństwo, że będziemy wchodzić sobie w drogę nieco częściej, przez co gra robi się jeszcze ciekawsza. Przestoje nie doskwierają, ponieważ każdy ma do wykonania tylko jedną akcję. Interakcja pomiędzy graczami jest niewielka i nie zawsze negatywna.
Czas rozgrywki zamknie się w przybliżeniu jednej godzinie. Również przy grze w mniejszym składzie, gdzie szybkość zdobywania trofeów będzie nieco mniejsza, niż przy większej ilości graczy. W ten tytuł zagramy już z 7-letnim dzieckiem, mimo że na okładce widzimy próg wiekowy 8+.
Polecamy My Little Scythe dla tych, którzy lubią ładne gry w bajkowym klimacie, gdzie poruszamy się po mapie gromadząc zasoby, które z czasem dają nam zwycięstwo.
• • •
Dziękujemy Vertima.trade za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji.