Kategorie
Recenzje gier

Na Ryby

Tym razem wybraliśmy się na ryby, a zabrała nas tam gra Wielki Połów Briana Shure’a od wydawnictwa Rebel. Jest to ciekawy symulator wędkowania na muchę w rzece w postacji gry planszowej. Gra w ciekawy sposób ukazuje kolejne fazy łowienia ryb. Zobaczcie sami.

Rozgrywka

Na głównej planszy znajduje się rzeka, w której pływają ryby, które staramy się łowić. Pod spodem zaś rząd kafelków brania, na których leżą znaczniki brania. Mówią one, jaka przynęta będzie skuteczna w danej części rzeki. Przynęty możemy zmieniać, choć jest to umiejętność, za którą płacimy punktami finezji. Runda rozpoczyna się od rzutu kośćmi.

W swojej turze, gracz bierze jedną z kości i ma 3 możliwe czynności. Jeżeli nie ma ryby na haczyku, zarzuca i próbuje ją zdobyć. W przeciwnym wypadku, wykorzystuje kość, żeby ściągać rybę do siebie. Ewentualnie, może podnieść swój poziom finezji o 2. Gra się kończy, gdy któryś z graczy złowi 7 ryb. Punkty zdobędziecie za karty ryb oraz osiągnięcia.

Mechaniki

W Wielkim Połowie wykorzystujemy zarówno kości, jak i karty. Kości rzucamy na początku rundy i draftujemy kolejno. Wybrana kość jest podstawą do wykonania każdej z akcji, czy będzie to zarzucanie przynęty, ciągnięcie ryby, czy ulepszanie finezji. W pierwszych dwóch przypadkach jej wartość ma znaczenie. Wybrane kości będą później decydowały o pierwszeństwie w rundzie — gracz z najniższą sumą wartości zostaje pierwszym graczem.

Karty przedstawiające ryby zdobywamy i zbieramy z nich zestawy, żeby dostać dodatkowe punkty za osiągnięcia. Te natomiast występują na różnych poziomach. Na planszy głównej znajdują się wspólne dla wszystkich graczy. Na swojej planszetce znajdują się indywidualne, a każdy gracz ma inne. Dodatkowe można jeszcze znaleźć w kartach kamieni.

To, czy ryba weźmie czy nie uzależnione jest trochę od szczęścia. Po rzuceniu muchy, jeden z przeciwników tasuje 4 karty zacięcia. Tylko na jednej karcie jest pozytywny wynik, więc mamy 25% szans na branie. Jeżeli nie powiedzie się za pierwszym razem, przynęta dryfuje, ale wtedy dociągamy już 50%. Szczęściu można dopomóc, wykorzystując punkty finezji, żeby losować więcej kart.

Wrażenia

Pierwsze co rzuca się w oczy, to intrukcja, która jest grubości tygodnika (32 strony) a wykonana w klimacie wędkarskiego dziennika. Na szczęście, przygotowanie się do gry nie jest bardzo czasochłonne, ponieważ dużo zajmuje sekcja dla rozgrywek jednoosobowych.

W Wielkim Połowie mamy wiele wszystkiego. Punkty zwycięstwa zdobywamy za osiągnięcia ogólne, osiągnięcia indywidualne (każdy ma inne na planszetce) oraz osiągnięcia dodatkowe (zdobywane z kart kamieni). A, i oczywiście za każdą rybę z osobna również należą się punkty. Jest też wiele możliwości jednorazowej pomocy sobie poprzez rożnorodne akcje: impetu (zdobywane przy ciągnięciu ryby), umiejętności (z kart kamieni) oraz finezji (które dostępne są zawsze, dopóki mamy odpowiedni poziom finezji).

Gra jest wciągająca, a o wędkarski klimat autorzy postarali się w wielu elementach. Mechanika zarzucania, gdzie rzucona przynęta płynie z prądem rzeki, gdy nie ryba nie złapie od razu. Holowanie z kolei polega na kręceniu kołowrotkiem, by przybliżyć rybę, aby ją ostatecznie złowić. W połączeniu z instrukcją oraz świetnymi ilutracjami ryb dają na prawdę dobry klimat. Ikonografia, jednak, jest na tyle enigmatyczna, że przez pierwsze partie nie sposób rozstać się z instrukcją, w której wszystkie akcje i osiągnięcia są dokładnie wytłumaczone.

Mnogość ryb, umiejętności i osiągnięć do zdobycia sprawiają, że jest przestrzeń, do planowania posunięć, przez co gra jest ciekawa. Gra nie wydaje się zbyt ciężka, raczej zaklasyfikowalibyśmy ją jako cięższą grę rodzinną. 🙂

Podsumowanie

Podsumowując, Wielki Połów jest całkiem dobrą grą o łowieniu ryb opartą głównie o set collection i draft kości. Nadaje się ona do grania w rodzinnym gronie, ale raczej takim, które ma już parę tytułów zagranych. Można w nią grać solo, a już grając od 2 graczy nie mieliśmy wrażenia, że czegoś brakuje. Wydawca ustalił minimalny wiek na 14 lat, choć nam wydaje się, że jest to raczej zawyżony.

Gryf Uczy

Planowanie

W odpowiedzi na “Na Ryby”