Jeśli lubicie gry karciane, które nie zajmują zbyt dużo czasu, a wciągają Was już od samej rozgrywki to dobrze trafiliście. W tej recenzji chcemy Wam pokazać grę, która nawiązuje do dobrze znanego już kulinarnego tytułu, ale i wprowadza nieco świeżości pod względem mechaniki. Bohaterem tej recenzji jest Monster Bar, który ukazał się dzięki wydawnictwu Granna. Autorem tego tytułu jest Anna Voinova, natomiast za stworzenie potwornie kulinarnej załogi odpowiada Natela Manushakyan i Viktor Zaburdaev. Zatem przyjrzyjmy się tej grze bliżej.
Co znajdziemy w pudełku?
Rozgrywka
W grze Monster Bar będziemy zarządzać lokalem kulinarnym, a dokładniej jego pracownikami. Każdy z graczy otrzymuje swoją planszetkę, na której widoczne są trzy miejsca, na których będą umieszczane karty pracowników.
Zadaniem każdego jest zdobycie odpowiedniej ilości kart z danego rodzaju zgodnie z ich warunkami, tak by otrzymać dzięki nim jak najwiecej punktów na koniec gry. Mamy do dyspozycji 10 rodzajów kart, które punktują tylko jeśli zbierzemy ich konkretne ilości. Każda z kart daje inne ilości punktów, więc trzeba uważać by nie przedobrzyć lub rzeczywiście postawić na ilość. W talii znajdziemy również takie karty, które będą działały ze sobą w parze (Krytyk Kulinarny i Wyróżnienie). Czasem trzeba będzie zebrać zestaw różnych kart (Szef Kuchni) lub po prostu położyć kartę innemu graczowi (Nieproszony Gość).
W swojej turze gracz pobiera karty z głównego stosu. Przydziela je następnie do swojej planszetki lub na planszetki innych graczy, jeśli uzna, że nie chce mieć danych kart u siebie. Karty na planszetkach innych niż nasza, może dokładać karty tylko na skrajnych polach. Jeśli zapełnimy wszystkie miejsca na swojej planszy przenosimy je do siebie na stół i tym samym tworzymy własny bar.
Gra kończy się, gdy ostatni gracz dobierze ostatnią kartę ze stosu. Po tym następuje wykorzystanie specjalnych kart i podliczenie punktów za zestawy kart.
Dokładną instrukcję gry znajdziecie tutaj.
Wrażenia
Gry karciane zawsze były mile widziane na naszym stole, co też odzwierciedla to nasza kolekcja. Na półkach można dopatrzeć się całkiem sporej liczby małych pudełeczek, kryjących w sobie karty z coraz to inną mechaniką. Ostatnio do tego towarzystwa dołączył Monster Bar, który już od pierwszego spojrzenia przyciąga nasz wzrok bardzo kolorową okładką z przewagą czerwieni.
Wizualnie
Gdy zajrzymy do pudełka również nie zawiedziemy się pod względem zarówno kolorystyki, jak i sympatycznej oraz przyjaznej dzieciom grafiki w postaci potworkowych pracowników lokalu gastronomicznego. Jak na tak szybką i prostą karciankę, otrzymujemy naprawdę sporą talię kart. Będzie ona wymagać od nas odpowiednio dużo miejsca na stole podczas rozgrywki.
Mechanicznie
Po pierwszych paru partiach odnosiliśmy wrażenie, iż jest to swego rodzaju wariacja gry Sushi Go. Głównie ze względu na kulinarny jak i mechaniczny aspekt. Zarówno w grze Monster Bar, jak i w Sushi Go zbieramy karty, w które w odpowiednich zestawach i liczbie przyniosą nam punkty zwycięstwa. Tutaj akurat podobieństwa się kończą, ponieważ kart nie draftujemy między sobą a ciągniemy ze wspólnego stosu. Następnie odkrytą kartę dokładamy na planszetkę swoją lub innego gracza, pozwala nam częściowo zarządzać kartami, które pobieramy. Jeśli któryś z pracowników nam nie odpowiada możemy go umieścić u innej osoby (mechanika take that). W przypadku karty Nieproszony Gość podmieniamy tego pracownika na innego już leżącego u innej osoby. W ten sposób możemy zdobyć brakujące karty, z niezbyt dużą stratą dla osoby, od której pobraliśmy danego potworka. (Nieproszony Gość przynosi na koniec gry 2 punkty.)
Pozytywnym aspektem gry jest otrzymywanie punktów prawie z każdej karty. Wyjątkiem są te, które wymagają parzystej liczby albo uzależniają punkty od ilości. Ta cecha sprawia, że dzieci nie zniechęcają się do kolejnej partii, a wręcz przeciwnie zachęcają by zdobyć jeszcze więcej punktów.
Ergonomia i Skalowanie
To co nas trochę zdziwiło to ilość kart, jaka bierze udział w rozgrywce nawet na troje graczy. W całej talii otrzymamy 98 kart, gdzie np. w rozgrywce 3-osobowej odrzucimy na początku tylko 20 z nich. Powoduje to budowanie naprawdę sporego stołu i zajmuje dużo miejsca.
W Monster Bar zagramy już od 2 do 5 graczy, choć najlepiej skaluje się na 3 i więcej osób. Przy większej liczbie graczy mamy więcej możliwości by podmieniać karty u innych graczy, ale i dokładać te, które nie bardzo nam pasują. Innymi słowy wybieramy z większej ilości odkrytych kart. Grając we dwoje potrafi doskwierać nieco losowa dystrybucja kart. Usuwamy na potrzeby takiego składu 30 z nich i jest duża szansa, że jednych kart więcej, a drugich mniej. Może to prowadzić do tego, że kart Mistrza Sałatek, Mistrza Drinków, Krytyka albo Wyróżnienia będzie za mało, żeby działały prawidłowo. Rozwiązaniem tego problemu mogłoby być stworzenie gotowych zestawów dla rozgrywek dwuosobowych, jak to jest w Sushi Go: Party. Co ciekawe, gdy grają już trzy osoby, ten problem nie doskwiera w takim stopniu.
Podsumowanie
Rozgrywka zajmie nam około 30 minut. Do gry zaprosimy już 6-letnie dzieci, które raczej bez problemu pojmą dosyć proste zasady mechaniki. Do tego ikony na kartach potworków są dosyć intuicyjne.
Ta kulinarno-potworna karcianka okazała się dla nas miłym zaskoczeniem. Rozgrywka przebiega przyjemnie, bez znaczącej negatywnej interakcji, więc tu dzieci nie powinny mieć problemu, a oprawa graficzna na pewno przekona najmłodszych do zagrania w ten tytuł. Kolejny kolorowy i familijny tytuł w naszej kolekcji.
GryfUczy
Planowanie |
• • •
Dziękujemy wydawnictwu Granna za egzemplarz gry do recenzji.