Możliwe, że pamiętacie jeszcze grę Gutenberg od wydawnictwa Granna, którą polecaliśmy Wam przeszło półtora roku temu. Na kanwie klimatu tamtej gry powstała podejrzanie podobna mniejsza gra, na której pudełku znajdziecie nazwiska takich osobistości jak Łukasz Woźniak i Przemek Wojtkowiak. Pomimo wizualnego i tematycznego podobieństwa, nie jest to dodatek, o czym zresztą informują nas rozrzucone czcionki na okładkowej ilustracji. Temat ciekawy, zobaczmy, co kryje się w pudełku.
Rozgrywka
Rozgrywka w Printing Press składa się z 3 rund, z których na każdą przypada 8 kroków. W pierwszym, gracze draftują zlecenia, czyli pary ramek i płytek drukarskich, które zawierają warunki punktowania dla danego gracza w danej rundzie. Przez kolejne 6 tur, gracze draftują po jednej karcie prasy drukarskiej na turę i dokładają do układu na swoim stole. Ostatnim krokiem rundy jest położenie ramki drukarskiej na utworzonym w danej rundzie układzie — to, co będzie widoczne w środku, podlega punktowaniu.
Punktowanie jest chyba najbardziej złożonym elementem tej gry. Pod koniec rundy, po zamknięciu ramki następuje rozliczenie zamówienia. Na płytce drukarskiej znajdziecie 2 cele — lewy główny i prawy dodatkowy. Żeby policzyć punkty za prawy, musicie spełnić warunki głównego. Inaczej jest z punktowaniem ramki. Tam możecie dowolną kombinację celów realizować na potrzeby punktów, a za spełnienie obu, czeka jeszcze dodatkowy bonusik.
W ramach trzech tur (jedna na rundę) wybieracie swoje cele, które będą Wam punktowały na koniec gry. Zaznaczacie to w dolnej części ramki w 4., 3. oraz 2. turze odpowiednio pierwszej, drugiej i trzeciej rundy.
Wrażenia
W sercu mechaniki Printing Press mamy układankę. Tym razem nie domino — mam wrażenie, że takie właśnie nomen omen dominowały — a 3-polowe karty. Dostępne są w dwu wariantach: pionowe i poziome, a co jest znamienne, nie można ich obracać — każda ma swoją prawidłową orientację. W toku gry tworzycie 3 układy złożone z 6 kart, po jednym na rundę. Trzeba jednak pamiętać, że w ramce, która wyznacza punktowany obszar, zmieści się jedynie kwadrat 3×3. Zabawę podkręca to, że karty można kłaść jedna na drugiej, zasłaniając pola wcześniej położonych kart.
Zarówno ramki z płytkami drukarskimi, zawierające łącznie 6 opcji punktowania, jak i karty prasy drukarskiej zdobywacie w otwartym drafcie, spośród zbioru o 1 większego niż liczba graczy. Pierwszeństwo w doborze elementów podyktowane jest wartością inicjatywy gracza. Ta z kolei to suma znaczników inicjatywy, które gracz zgromadził na kartach, żetonach i kostkach. Tu wchodzi mechanika, która wspiera tych, co mają najniższą inicjatywę — za każdym razem, gdy gracz bierze zasób jako ostatni, dobiera również kosteczkę inicjatywy, przez co wzrasta jego poziom inicjatywy. Moim zdaniem, takie wsparcie ostatniego to dobry motyw. Ma on mniejszą szansę poprawić swoją inicjatywę, wybierając odpowiednią kartę i jedyna szansa na poprawienie jej to wtedy odrzucenie karty dla żetonu. Traci wtedy jednak symbole do układu z karty, a może zyskać inicjatywę właśnie, bądź jakiś inny symbol.
W mechanice gry nie brakuje losowości. Cele dobieramy, nie mając pojęcia, jakie karty i z jakimi symbolami mogą pojawiać się później. Następnie staramy się wybierać karty, które nam pasują najbardziej do tego, co wybraliśmy wcześniej. Nie ujmuje to jednak przyjemności z rozgrywki i łamigłówki w postaci tworzenia układów, pasujących pod ramkę. Mechanika inicjatywy w drafcie wydaje się być nie tyle lekarstwem na bolączkę, ile kolejnym aspektem gry, o który trzeba zadbać, żeby mieć dostęp do wielu rozwiązań.
Podsumowanie
Podsumowując, Printing Press jest solidną lekką grą dla średniozaawansowanych graczy, która zgrabnie wiąże mechaniki tile placementu i kontraktów z draftem podpartym mechaniką inicjatywy. Gra działa bardzo dobrze zarówno dla dwojga, jak i większej ilości graczy. Bardzo przyjemna pozycja. Polecamy. 🙂
Dziękujemy wydawnictwu Granna za przekazanie egzemplarza gry do recenzji.